her stories | wywiad z artystką Olą Jasionowską

W ramach naszego cyklu her stories do współpracy zaprosiliśmy znaną ilustratorkę i graficzkę Olę Jasionowską. Ola stworzyła dla nas wyjątkową grafikę z okazji PRIDE MONTH, która została nadrukowana na limitowanej edycji ubrań.

Zapraszamy Was do przeczytania naszego krótkiego wywiadu z artystką. 

 

Jako, że nazwa naszego cyklu to her stories, chciałabym Cię prosić o opowiedzenie krótko jaka jest Twoja historia - jak to się stało, że zostałaś Ilustratorką?

Ola: Rysowałam od dziecka, rysowali moi rodzice, lubiłam to i wiedziałam, że jestem w tym dobra. Dlatego zdałam do szkoły plastycznej, później na Sztukę Nowych Mediów i szybko zaczęłam pracować jako graficzka. Miałam to szczęście, że bardzo szybko znalazłam swoją pasję i wszystko, co robiłam, było z nią związane. Problemem było tylko to, że praca w zawodzie kojarzyła mi się z pracą na składzie tekstu, retuszem zdjęć, budowaniem modeli w 3D, animowaniem i to wyobrażenie w sumie dość mocno pokrywało się z tamtejszymi realiami, bo kiedy zaczynałam pracować, rynek był otwarty na osoby, które robią wszystkie te rzeczy jednocześnie, a dla mnie “wszystko” było zdecydowanie zbyt pojemnym pojęciem. Wiele z tych rzeczy wydawało mi się po prostu nudnych. Ale rynek się zmieniał, i z czasem zaczął otwierać się na osoby wyspecjalizowane w dziedzinach węższych, niż “wszystko”. Ja też poznawałam kolejne strony zawodu i dowiadywałam się coraz więcej o tym, co chcę i czego nie chcę robić, aż wreszcie znalazłam kilka swoich ulubionych dziedzin, w których poruszam się do dzisiaj, przede wszystkim plakat. 


Bardzo się cieszymy, że możemy z Tobą współpracować przy okazji Pride Month i wspólnie okazać wsparcie dla osób LGBTQ+. Powiedz proszę jaka jest Twoja historia związana z odkrywaniem swojej seksualności oraz jakim doświadczeniem był Twój coming out?

Ola: Moja historia była prawdopodobnie dość nudna, bo dość szybko poczułam, kto mi się podoba i nie było to dla mnie powodem do jakichś wewnętrznych rozterek, a świat dookoła mnie był dla mnie bardzo dobry. Chodziłam do szkoły plastycznej i to było najlepsze, co mogło mnie spotkać w tym trudnym i dziwnym okresie dojrzewania. Byliśmy super-różnorodni, a szkoła dawała nam na to przestrzeń. Dzieliliśmy się ze sobą swoimi rozterkami i “zakochaniami” i nie przypominam sobie ani jednej głupiej, albo krzywdzącej uwagi na temat mojej seksualności. Pod koniec liceum pierwszy raz zakochałam się na poważnie i powiedziałam o tym rodzicom. Wiem, że miałam ogromne szczęście dorastać wśród osób, które mnie akceptowały i szanowały. Nie czułam między nami żadnej różnicy.


Jak odnajdujesz się w dzisiejszej polskiej rzeczywistości, w której rząd atakuje osoby LGBTQ+? Czy trudno jest być osobą queer  w Polsce? Czy czujesz, że ma to wpływ na życie Twoje i Twoich bliskich?

Ola: Nie odnajduję się w dzisiejszej polskiej rzeczywistości, ta rzeczywistość mnie przeraża. To wypadkowa zinstytucjonalizowanej przemocy w stosunku do osób LGBTQ+, brak narzędzi prawnych dla ochrony osób LGBTQ+, żenujący język debaty publicznej, wypowiedzi polityków, środowisk nacjonalistycznych (i w ogóle obecność takich środowisk w życiu publicznym), porażający brak edukacji społeczeństwa, także brak edukacji seksualnej, przyzwolenie na przemoc domową, przyzwolenie na przemoc wobec kobiet i ograniczanie ich praw. W 2021 roku w środku Europy oczekiwałabym odnoszenia się do innych z szacunkiem i budowania opinii w oparciu o wiedzę naukową, a nie przysłowia, zabobony i uprzedzenia. Rząd ponosi ogromną odpowiedzialność za to, co się z nami dzieje. To co mnie dodatkowo smuci, to brak wyobraźni osób, które pytają: ej, ale jakich praw właściwie nie macie? Odsyłam (tych, którzy na serio pytają) do raportu ILGA Europe, w którym Polska rok temu zajęła ostatnie miejsce i została najbardziej homofobicznym krajem w Europie.


Czym jest dla Ciebie Pride Month? 

Ola: Pride Month jest dla mnie czasem obserwowania gestów sojusznictwa. Zbijania piątki z przyjaciółmi. Słuchania Zbigniewa Wodeckiego i żenujących muzyczek. Nie świętuję jeszcze, ale z zazdrością patrzę na kraje, w których Pride Month jest prawdziwym świętem radości. Dotychczas takim świętem była dla mnie Parada Równości, ale jedna parada jest krótsza, niż jeden Pride Month, niestety.


Czy Twoim zdaniem akcje takie jak nasza mają znaczenie dla społeczności? Co jeszcze mogłyby zrobić marki/firmy, aby szerzyć tolerancję w naszym społeczeństwie?  

Ola: Bardzo się cieszę z naszego wspólnego projektu, bo takie akcje są nam zdecydowanie potrzebne. Każdy gest solidarności, i każdy sojusznik jest nam potrzebny, żeby budować naszą widoczność. Od polityków oczekuję dobrego prawa, od ludzi, ogólnie, empatii i przyzwoitości. Myślę, że fajnie jest kierować swoje oczekiwania do właściwych adresatów. Każda kampania, i każdy projekt, który uwzględnia osoby LGBTQ+, każda wywieszona flaga i znaczek przypięty do koszulki jest elementem budowania widoczności. I żadna koszulka, ani znaczek przypięty do koszulki nie zmienią, ani polityki, ani przemocowego otoczenia. Ale uwzględnianie w naszej kulturze (też tej kulturze konsumpcyjnej) różnorodności jest nam dzisiaj potrzebne bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Desperacko potrzebujemy zmiany i każdego pozytywnego sygnału od świata.



Na co dzień angażujesz się w wiele akcji, typu strajk kobiet czy ostatnio wsparcie dla Białorusi, tworząc plakaty dla tych wydarzeń. Czy jest to dla Ciebie forma aktywizmu? 

Ola: Plakat, jako moja ulubiona dziedzina projektowania, od zawsze był związany z wyrażaniem opinii i komentowaniem rzeczywistości. Żyjemy w kulturze obrazkowej. W pięć sekund możemy dzielić się treściami, dystrybuować je na cały świat i skomentować to, co nas poruszyło. Jest cała masa twórczyń i twórców, którzy są zaangażowani społecznie i to zaangażowanie wyrażają właśnie przez swoją twórczość.



Co Cię inspiruje? Skąd czerpiesz wenę do tworzenia? 

Ola: W codziennej pracy projektowej inspirują mnie różne rzeczy: w pracy dla miasta inspirują mnie stare formaty turystyczne, w pracy dla teatrów i instytucji kultury inspiruje mnie scenografia (jeśli przygotowuję plakat na spektakl). Stare pudełka kaset VHS, rysunki techniczne w instrukcjach obsługi, reklamówki, opakowania lekarstw. Zdjęcia ludzi w śmiesznych pozycjach i dziwnych choreografiach bardzo inspirują mnie przy rysowaniu ludzi. Ale raczej nie inne plakaty, ani inne ilustracje, bo nie oglądam ich, jak jestem w swoim procesie projektowym. Najwięcej czasu zajmuje mi wymyślenie, co i jak narysuje, samo rysowanie jest szybkie. Inspiruje mnie wszystko, co spotkam na swojej drodze myśląc o projekcie. A najskuteczniej rzeczy, których nie szukam na siłę, ale na które wpadam przypadkiem. U mnie to naprawdę wygląda jak zupełnie nieplanowana reakcja organizmu na jakiś czynnik zewnętrzny. Leżę z głową w dół i nagle przypominam sobie idealny set kolorów z ręcznika plażowego, który widziałam na plaży. Ale oczywiście mam nadzieję, że nie jest to tak zupełnie nieplanowane i niezależne od mojej woli. Chociaż w sumie nie wiem. Ale jeśli tak, to chyba nie powinnam się przyznawać.


Na koniec, jakie przesłanie, jeśli w ogóle, masz dla ludzi, którzy myślą o coming-oucie?

Ola: Coming out może być wspaniałym (i uwalniającym) doświadczeniem, ale też takim doświadczeniem być nie musi ze względu na okoliczności. Warto wybrać moment, w którym czujemy się niezależni (na przykład wtedy kiedy mieszkamy sami lub bez rodziców, po których nie spodziewamy się dobrej reakcji) i bezpieczni. Niezależnie od tego, jaki moment wybierzemy, powinniśmy jednak być dobrzy dla siebie i mieć przy sobie w tym momencie życia wsparcie. Jeśli ktoś chciałby się wyoutować i potrzebuje profesjonalnego wsparcia, niech zajrzy tutaj: Lambda, KPH, Grupa Stonewall.

 

Dziękujemy za rozmowę!